Strona:Stanisław Grochowiak - Wiersze wybrane.djvu/237

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kiedy generałowej Branickiej tramwaj odciął stopę,
Plotka domowa doniosła, że wszystkie pomarły.
Pierwsza przez pomyłkę zjadła igłę przy robocie haftów,
Druga — w kościele — śmiertelnie zaplątała się w różaniec,
Trzeciej nie znaleziono. Może weszła w ścianę?

Spoglądam na gruzy ogródka pośród podwórza,
Rozmyślam o stopie osobnej, kobiecej,
Wiatr biorę na piersi,
Trochę dżdżu na twarz.
Nadeszła jesień. Pora palić w piecu.