Przejdź do zawartości

Strona:Stanisław Grochowiak - Wiersze wybrane.djvu/233

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Więc jak żyć?
Tu odchylasz się z wieńcem
Sponad gliny wzniesionej wysoko jak wieża,
I dajesz się unieść w milczący korowód.

Patrzę na chłodne kościoły wieczoru,
Na to, co było i nie będzie więcej,
Na studnie nieba, otwarte na ścieżaj.

Nie wiem doprawdy, czy to Cię przejedna,
Moja Śliczna Biedna.