Strona:Stanisław Czycz - Ajol.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

jak teraz gdy to wszystko jak gdyby powróciło przywlekając mi gdy wiem że dawno przeszło słowa „Wiczuszek, co się stało, co oni zrobili, z tobą, a gdy i ze mną to inaczej — nie zapominam że Jesteś Jeden i Co Jest Z Tobą Jest Jedyne z nikim więcej, tak, co zrobili, co się stało Wiczuszek?” — (w ten wieczór potem poszedłem z nim miał mi dać te książki nie spieszyło mi się jechać mogłem nawet nad ranem wprost do pracy (nie zapominam o niej jeszcze wtedy nie czuję się wiele więcej jak fizycznym, i zresztą na tę fizyczność — choć miałem i życie wewnętrzne — orzę właśnie fizycznie) i nagle gdy Wiczuszek w drodze znów mówi mi wiersze podoba mi się któryś i chcę żeby mi powtórzył) któryś z tych co przedtem nic mnie nie ciekawią gdy mówi mi je w tej sali, wtedy tam wszedł And —
nie znałem powiedzenia o tanich demonizowaniach skojarzył mi się z diabłem (Wiczuszek zaraz go przyprowadził i znów mówił że my trzej z daleka od tamtych grafomanów) — stał milcząc i dopiero po chwili — w której odszedł rozmawiał z kimś i Wiczuszka ktoś zawołał i zostałem sam — znów stojąc nade mną z jakimś półuśmiechem (tak, zapytuje mnie o to, nikt z tamtych łącznie z Wiczuszkiem który gdy mu zacząłem już sam mówić — myśląc że nie wie — wiedział jak oni wszyscy — to oczywiście że przyniosłem nie swoje wiersze — przerwał mi że nieważne nie mam się tym co przejmować, może wyglądało że się tym bardzo przejmuję) mówi:
— Dlaczego to zrobiłeś?
z półuśmiechem o którym nie wiem co myśleć, może i nie zwracam specjalnej uwagi na ten u niego grymas i przecież widzę po raz pierwszy dlaczegóż miałbym od razu co myśleć.


Stał na skraju lasu i wykrzykiwał moje imię, z wściekłością z niecierpliwością,
(od nowa zaczynałem już chodzić do lasu — nie dla jakichś kojących działań przyrody, las działał na mnie rozdzierająco, — i z tak dawna, gdy teraz za-