Strona:Stanisław Ciesielczuk - Wieś pod księżycem.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

KILOFY


Trzaskają w skałę mocy szałem,
Raz wraz fontanna iskier tryska
Nad wizje, pięknem rozgorzałe,
Świetniej żelazny kilof błyska!

Do trudów wielkich zaprawieni,
Z głazami biorą się za bary.
W sercach im Jutro się płomieni,
A w żyłach krew tężyzny jarej.

Zęby kilofów łamią ścianę,
Która stanęła wpoprzek drogi.
Raz wraz ułomki oderwane
Z łoskotem sypią się pod nogi.

Kują zawzięcie, kują społem
Potężne młoty i oskardy.
Pręży ramiona huf wesoły
Twardej i hardej awangardy.

W iskrach krzesanych z nagiej skały
Widzą zwycięstwa złotą łunę —
I nie ustają w pracy śmiałej,
I w przyszłość wybijają tunel.

Uderzeń muzyka podniosła
Grzmi, że już rodzi się coś w krzyku.
O, Sprawiedliwy, pobłogosław
Mozołom swoich robotników!