Strona:Stanisław Ciesielczuk - Głazy i struny.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

KOŁYSANKA WIECZNOŚCI


Śpiewam ci przecichym szumem wieków,
Zwiewam nim barwisty życia tuman.
Minie czas — i poznasz mnie, człowieku,
Boski sen poczujesz w moich szumach.

Czekam cię, jak matka, jak kochanka —
Lulaj... laj... powieki ufnie stul...
Mówi ma odwieczna kołysanka:
Rzucisz ty swą radość i swój ból.

Rzucisz ty świat biednych ludzkich złudzeń.
Aby wejść w odmienny bytu krąg.
Teraz niech ci w światła drżącej smudze
Płynie snem wiew szczerozłotych łąk.

Niechaj gra ci sens niewyrażalny
Czystą muzyką bez dna, bez końca,
Jakby miękki ruch niedostrzegalnych
Palców czyichś muskał struny słońca.

Słodko śpij aż do białego ranka,
Niechaj nic nie wzburza twego snu.
Szepce ma odwieczna kołysanka:
Lulaj...laj... powrócisz do mnie znów...