Strona:Stanisław Brzozowski - Współczesna powieść polska.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

demokratycznego liberalizmu, ale odrazu rzucały mu się w oczy jego dysharmonie. Sylwetka mistrza-demokraty wydawała się taka nędzna, taka nikła, śmieszna na tle tego gotowego świata, w którym każdy gest był zrozumiały, rodził się bez namysłu. Ten nowy świat istniał dla Sienkiewicza jako myśl, jako idea, jako frazes. Świat szlachecki był światem jego oczu i serca. Myśl musiała nieustannie przypominać o sobie, ale gdy szukała potwierdzenia, ani oko, ani serce nie było w stanie go znaleźć: żyły bowiem wyłącznie w świecie, któremu myśl rokowała krótkie życie. Myśl, ale co to jest myśl? Kto ją wygłasza; oko widziało tylko deklamującego, unoszącego się i besztającego mistrza. Ta karykatura miałaby przeważyć ten spokój, tę logikę przemawiającą do oka. To nie miałoby zdrowego sensu. To też Sienkiewicz musiał otrząsnąć z siebie ideologiczną, czy frazeologiczną warstewkę liberalnych, pozytywnych haseł. Trylogia musiała powstać w nim, jak żywiołowy wybuch prawdziwej natury, jak wyzwolenie żywego człowieka z pod władzy idei, pojęcia, słowa. Sien-