Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Złoto i krew.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Pani? — wymówił zdumiony.
— Wiem, że jest to wysoce niewłaściwe, że przychodę do pana — odrzekła czerwieniąc się lekko. — Obawiałam się, że pan więcej do mnie nie przyjdzie, a przybywam błagać go wprost, o ostatnią przysługę...
— Ależ, pani — odparł, nie mogąc się pohamować gdy znaleźli się w jego skromnym gabinecie, — tyle już miałem przez panią przykrości, że doprawdy, przeklinam dzień, kiedy niechcący zetknęły nas losy, a właściwie przygoda z Brasinem!
— Domyślam się — przerwała, zajmując spokojnie miejsce w fotelu przed biurkiem, mimo niezbyt uprzejmego tonu Korskiego — że coś niezwykłego się stało! Dzwoniłam kilkakrotnie do pańskiej narzeczonej, jak to zostało pomiędzy nami ułożone i odpowiedziano mi, że panna Dulembianka nagle opuściła Warszawę.
— Uciekła! — zawołał, z gniewem — Uciekła, gdyż przypuszcza, że ją oszukuję z panią! Wczoraj, wyśledziła mnie, kiedym późnym wieczorem wychodził od niej i znów doszło pomiędzy nami do gwałtownej sceny! Nie uwierzyła w moje tłomaczenia i dziś wyjechała niewiadomo dokąd! Aczkolwiek, nieco rozżalony jestem na Jadzię, za jej nieopanowany i porywczy charakter, przyzna pani sama, że jej zawdzięczam te wszystkie powikłania!
Znać było, że słowa Korskiego, niemile dotykają Czukiewiczową. Poczęła, jednak, tłomaczyć.
— Drogi panie! Naprawdę nie jestem winna temu, co zaszło i dołożę wszelkich starań, aby pomiędzy panną Jadwigą a panem usunąć wszelkie nieporozumienia! Przypuszczam, że panna Jadzia, gdy ochłonie, zrozumie, jak niesprawiedliwie, względem pana postąpiła i do Warszawy powróci... Ja zaś, jeśli zdecydowałam się narzucać panu poraz ostatni, to tylko dla tego, że pan jeden może mi dopomóc, a również tylko panu, mogę odsłonić część otaczających mnie tajemnic.

— Pani pragnie mi wyjaśnić swą tajemnicę? —

85