Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Wiedza tajemna.djvu/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

„Żałosny król Zygmunt-August po stracie ulubionej swej żony Barbary Radziwiłłównej, cień jej przynajmniej oglądać pragnął. W wychowaniu niewieścim młodości swojej, nasłuchał się tysiącznych powieści, jako duszę osób zgasłych lub same dobrowolnie, lub wywołane sztuką czarodziejską, ukazywały się żyjącym. O możności więc nie wątpił, a z chęci swej zwierzył się dworakom ubiegającym się w staraniach zadosyć uczynienia żądzy swego pana.
Sprowadzono zewsząd do dworu ludzi w sztuce czarodziejskiej biegłych i obiecano sowitą nagrodę, ktoby dokazał tego, iżby król widokiem drogiego cienia pocieszonym został.
Podjął się tego Twardowski, czego inni nie śmieli i królowę Barbarę chodzącą, przyrzekł pokazać królowi. Zawierza Zygmunt August przyrzeczeniu i oczekuje z największą niecierpliwością czasu oznaczonego po temu. Ostrzega tylko Twardowski króla, aby w milczeniu i spokojnie siedząc, na widok ukazującej się królowej z miejsca swego się nie ruszył, inaczej za duszę i za życie monarchy nie zaręcza.
Podaje się Zygmunt August tak twardemu i trudnemu do zachowania warunkowi, byle dopiął celu swych chęci. Nadeszła pożądana chwila; wywołana z cieniów śmiertelnych, zjawia się mara. Ledwie zdołał Twardowski na miejscu króla zatrzymać, tak żywo się porwał i chciał lubą marę uściskać; a wtem widmo zniknęło“.
Tenże sam Possel drugą podaje nam wiadomość o Twardowskim:
„Mieszkał w Bydgoszczy szlachcic polski, który piękny majątek, osiągnięty po przodkach, zmarnowawszy, po kraju się włóczył. Los wtedy Twardowskiego do tegoż miasta sprowadził; z nim marnotrawca znajomość zawiera, stanu swojego się zwierza i prosi, ażeby go swą cudowną sztuką z niedoli wydźwignął, lituje się nad nim