nikogo przez stulecia, a teraz mści się, na tych, którzy nawet nie wiedzą o jego istnieniu?
— To właśnie zagadnienie należy do najgłębszych tajemnic okultyzmu i nie znajdują na nie chwilowo odpowiedzi! Duchom jest dane czasem ukazywać się dopiero po bardzo długim okresie czasu! Może nastąpiły jakie specjalnie okoliczności, ułatwiające zjawie materjalizację...
Den powstał z miejsca.
— Bardzo cenne są te wiadomości — wyrzekł poważnie. — Duch zamordowanego pragnie z kolei mordować! I mnie włączył do liczby swych wrogów! Ano, zobaczymy...
— Skoro pan wątpi, mogę jeszcze coś nie coś zacytować z dziedziny spirytyzmu. Zaręczam, że z nadprzyrodzonym mamy do czynienia przeciwnikiem...
— Wcale nie wątpię!... Nadprzyrodzony przeciwnik... Co zaś się innych przykładów tyczy, chętnie innym razem posłucham. Teraz, w rzeczy samej, czuję się nieco znużony, radbym przed „seansem” wypocząć...
— Oczywiście! — mruknął pan Karol, nieco rozczarowany, iż Den nie jest ciekaw dalszego wykładu. — Oczywiście... Należy się panu wypoczynek...
Ale detektyw, opuściwszy starszego pana bynajmniej nie udał się do swej sypialni, na górę. Wprost przeciwnie. Skręcił szybko na taras i znalazł się w ogrodzie.
Dość miał tych niesamowitych historji, dość tych okultystycznych opowiadań. Rodzinne podania? Chwilowo nie był ich ciekaw. „Nadprzyrodzony” wypadek