Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Upiorny dom.djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

panny Wandy i mocno uścisnął dłoń starszego pana, ta zawołała wesoło:
— Co za śpiochy, ci warszawiacy! Doczekać się pana nie mogę! A tak pragnęłam ujrzeć nareszcie naszego, znakomitego Sherlock’a Holmesa.... Mam nadzieję, że spał pan wraz z Fredem znakomicie i nic wam nie zmąciło spoczynku?
— Spaliśmy znakomicie! — z lekkim uśmiechem potwierdził, pomny prośby przyjaciela, a porozumiewawcze spojrzenie, jakie padło z za okularów stryja Karola świadczyło, że został wtajemniczony w nocną przygodę.
Zajęto miejsca przy stole.
Pałaszując znakomite litewskie smakołyki, Den zdawkowo odpowiadał na zapytania, a sama rozmowa, jak zwykle w podobnych bywa wypadkach, toczyła się na obojętne tematy. Więc, „co słychać w Warszawie”, co grają w teatrach, czy sejm jeszcze stoi na swojem miejscu. Dopiero, gdy nasycił głód i zapalił papierosa, panna Wanda, zauważyła, jakby nawiązując do interesującego wszystkich zagadnienia.
— Proszę dobrze się najeść, bo obiad będzie późno...
— Ależ pani! — zażartował. — Podobne śniadanie na dwa dni starczy!
Obiad będzie później!... — uśmiechnęła się, posłyszawszy ten wykrzyknik. — Spodziewamy się gościa... Pozna pan piękną kobietę...

— Piękną kobietę?

29