Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Upiorny dom.djvu/231

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

omylił się... Bo Zieliński czatował na Kirsta, powziąwszy własny plan... Planem tym było odebrać „baronowi” wszystko i przywłaszczyć sobie całkowitą zawartość skrytki... Śledził dawnego towarzysza bacznie, a gdy Kirst wyruszył własnem autem w stronę Podbereża, dopadł go za miastem, zatrzymał pod jakimś pozorem, a później najspokojniej zamordował...
— Ach! — wyrwał się okrzyk z piersi obecnych.
— Co właściwie zabrał on Kirstowi, nie wiem... Pieniędzy i biżuterji zapewne nie wiele... Lecz odnalazł właśnie ów zeszycik, „Statut braci odrodzonych”, o którym słyszał, że zawiera opis miejsca, gdzie znajduje się skrytka... Podkreślam, że Zieliński, w samej rzeczy, nadal był święcie przekonany, że w schowanku znajdują się kosztowności i pieniądze...
— Zaczyna mi się rozjaśniać w głowie — wykrzyknęła panna Wanda. — Lecz skąd stryj Karol, w tej bandzie...
— Wnet dojdziemy i do stryja Karola — z pewnym smutkiem odrzekł detektyw. — Posłuchajcie! Zieliński, człowiek prosty i mało wykształcony, nie umiał sobie poradzić z hieroglifami i niejasnościami, zawartemi w „Statucie”. Czytał i nic nie pojmował. Odwiedził, wprawdzie, potajemnem przejściem Podbereże — początek to „strachów” w waszym domu — lecz ani na skrytkę ani na strzałki nie natrafił... Wtedy, zrodziła się w jego głowie, niezwykle sprytna myśl. Postanowił wciągnąć w swą grę pana Karola.
— Stryja Karola...

— Tak... Niezwykle przebiegły, zbierając infor-

225