Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Upiorny dom.djvu/228

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wili łupy w skrytce, nie objaśniając mu jednak bliżej, gdzie ta skrytka się znajduje. Zieliński ufał wtedy bezwzględnie Kirstowi i wiedział tylko tyle, że „djabelska komnata” ma jakieś niezwykłe urządzenia i że prowadzi do niej podziemny korytarz. Łupy więc pozostały w Podbereżu, a rychło zarówno Kirst, jak i Zieliński, którym grunt palił się pod nogami, bowiem ich sprawki poczynały być znane, zdezerterowali z wojska, rozsiewając wieści, iż zginęli w potyczce. Uwierzono w to nawet...
— Niestety! — szepnęła Kińska.

— Kirst — wyjaśniał detektyw — umówił się z Zielińskim, że razem uciekną zagranicę... Tymczasem, najspokojniej porzuciwszy towarzysza, powrócił do Podbereża, zabrał z tamtąd kosztowności i pieniądze i sam drapnął do Austrji. Pozostawił tylko w skrytce różne papiery — między innemi właśnie listy i dokumenty, tyczące się pani Kińskiej, gdyż były one mu zbyteczne, a w razie pochwycenia stwierdzały jego tożsamość. Nie wiele mu teraz zależało na nich a sądził, że skrytki nikt poza nim nie odnajdzie, bo się domyślił, że istnienie „urządzeń” w djabelskiej komnacie jest obecnym jej właścicielom nieznane. Przezornie zabrał z sobą tylko zeszycik — „Rytuał braci odrodzonych” — będący kluczem do zbadania tajemnicy, bez którego nikt rozmieszczenia strzałek nie mógł odszukać. Najlepszym tego dowodem, że Zieliński, przekonawszy się o zdradzie Kirsta, parokrotnie odwiedzał pałac potajemnie, nie natrafiając na ślad skrytki.

222