Przejdź do zawartości

Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Tajemniczy wróg.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Sądzi pan?
— O tak! Dziś nastąpi rozwiązanie, dłużej nie zniósłbym podobnej sytuacji! Przygotujemy się do walnej bitwy.
W dalszym ciągu był tajemniczy. Nie nalegałem, wiedząc z góry, że i tak musi mi wszystko za kilka godzin wytłumaczyć.
— Pan baron wychodzi? Na długo?
— Zapewne będę zajęty do wieczora. Przed siódmą nie powrócę. Jeśli chcesz, możesz również wyjść, a nawet spożyć obiad na mieście, bo rozumiem, że niezbyt miła atmosfera panuje w tym domu... Mam dla ciebie nawet zlecenie, które będziesz musiał załatwić, skoroś został moim sekretarzem.
— Zlecenie? Najchętniej!
— Oddasz list! — oświadczył, zbliżając się do biurka.
Wziął stamtąd kopertę i wyciągnął ją w moją stronę.
Mimowolnie spojrzałem na adres: Jerzy Gerc, Krucza 14.
— Do syna pana barona? —
— Tak! —
— Czy będzie odpowiedź?
W oczach Gerca zamigotały złośliwe błyski.
— Odpowiedź? Hm... Wątpię... Wystarczy, gdy oddasz ten list!
Znów nie nalegałem, rad, że poznam bezpośredniego spadkobiercę Gerca i może od niego coś nie coś ciekawego się dowiem.

Wsunęłem list do kieszeni i wyszedłem, do mojego pokoju. Przyznaję, że miałem zamiar opuścić natychmiast ponury pałacyk, by wśród ludzi i ruchu

35