Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Sztuka i czary miłości.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jakiegoś młodzieńca, znając go nawet dość mało, tylko dla tego, że nazwisko owego młodzieńca w czasie snu jej naszeptywano do ucha. Zapewne nazwisko łączyło się w uśpionej wyobraźni z wizjami treści zmysłowej, te wizje zaś na jawie przetworzyły się w afekt.
Widzimy więc, że podobna magja miłosnych snów, w zasadzie jest możliwa — i znali ją, przypuszczać należy, starożytni, którzy pod osłoną wszelakich tajemniczych zaklęć chętnie ukrywali — jak egipscy kapłani — doświadczenia, poprostu, z dzie dziny sugestji i hypnozy.

ROZDZIAŁ XI
Prawdziwa magja miłości

Nie znałem duszy coby mnie pojęła
Anim jej szukał, aż spotkałem ciebie
Równie samotną
————————————
Znów czuję Boga, który mnie porywa
Sen śmierci znika, a w obszarach świata
Hymn wniebowstąpień zewsząd się odzywa
————————————
O nie zrywaj, co nas łączy
O nie zrywaj, co mnie wspiera
Nieskończone się nie kończy
Nieśmiertelne nie umiera
————————————
Ta chwila dla mnie już nigdy nie minie
Ten dzień w mej duszy nigdy nie upłynie
Bo w świecie ducha — niema pożegnania
Krasiński

Przebiegliśmy długą drogę zaklęć, czarów, oczarowań, napojów i talizmanów miłosnych. Śród całego szeregu sposobów, które w ciągu wieków wytworzył zabobon czy naiwność ludzka, gwoli po-