Przejdź do zawartości

Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Sekta djabła.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



ROZDZIAŁ VII
Lina Lesicka

Lesicka, opuściwszy mieszkanie Kunar Thary, wraz z Murą prędko pożegnała się z tą ostatnią. Wprost fizyczny ból sprawiało jej towarzystwo Rostafińskiej. Czuła się wobec Mury winna, a dalej udawać, przebierać wesoły wyraz twarzy, żartować, gdy drżało wewnątrz wszystko, po rozmowie z Wryńskim, było ponad jej siły.
Pozorując silną a niespodziewaną migrenę, rozstała się ze swą „przyjaciółką”.
— Przyjdziesz do mnie jutro? — zagadała Mura na pożegnanie.
— Tak... tak... rano... napewno...
Ale, gdy wysmukła sylwetka Rostafińskiej, znikła śród ulicznego tłoku, nie skierowała się do domu. Zbyt była wzburzona. Aby, nieco się uspokoić zaszła do jednej z modnych kawiarni, gdzie o tej porze zbierali się znajomi. Choć, rychło się znalazła śród grona wystrojonych i beztroskich pań oraz wytwornych panów, nie przyniosło jej to pożądanego zapomnienia. Paląc papierosa za papierosem i ledwie monosylabami odpowiadając na zapytania, wciąż powtarzała sobie w duchu:
— Jestem podła... Jestem zbrodniarką..

Zachowanie się, zazwyczaj wesołej i dowcipnej Li-

86