Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Sekta djabła.djvu/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Mura nie wiedziała oczywiście nic, o istnieniu Różyca i na oślep pędziła w przepaść. Te kilka godzin zadecydowało o jej losie.


ROZDZIAŁ V
Kunar Thava

Punktualnie, kwadrans przed piątą zjawiła się Lesicka. Mura już była ubrana i obie rychło znalazły się na ulicy.
Wskoczyły do taksówki i po chwili mknęła w stronę Koszykowej, gdzie zamieszkiwał mistrz.
Dr. Wryński zajmował apartament na pierwszem piętrze, a mosiężna tabliczka z napisem Kunar Thava, zdobiła frontowe drzwi. Apartament spory, składający się z szeregu pokojów. Zazwyczaj panował tam tłok, bo wielu ciekawych przybywało po porady i wróżby do „mistrza”.
Dziś jednak, widocznie nie przyjmował nikogo, bo urządzona bogato poczekalnia stała pusta.
Otworzył im drzwi jakiś wysoki, blady młodzieniec, o dziwnie zblazowanym i zepsutym wyrazie twarzy. Podejrzliwym wzrokiem obrzucił przybyłe, a dopiero na widok Lesickiej, rozjaśniło mu się trochę oblicze.
— Doktór czeka! — oświadczył krótko.
— Pan Kurowski, sekretarz! — wymówiła, przedstawiając bladego młodzieńca swej towarzyszce.

58