Przejdź do zawartości

Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Ryta.djvu/202

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Grzesznica o krwawych ustach! — bąknął, uśmiechnąwszy się lekko. — I o tem pani wie?
— Sama pani Vera mi powtórzyła!... Lecz wracajmy do tematu. Mary więc poczęła zbierać „informacje“ o pani Verze a gdy wydało się jej, że posiada wielce obciążający materjał, zjawiła się z tem do ojca. Ojciec rozgniewał się bardzo i zabronił Mary raz na zawsze wtrącać się do nieswoich spraw. Te szczegóły posiadam również od pani Very... Ale wtedy dopiero objawił się prawdziwy charakter mojej przyrodnej siostry. Urządziła parę takich dzikich scen ojcu, że ten przeraził się nie na żarty. Poznał, że całe jej dotychczasowe postępowanie było komedją, że w rzeczy samej odziedziczyła wszystkie najgorsze skłonności po swej matce, począł nawet podejrzewać, że jest nienormalna. Odsunął się więc od Mary, co ją tylko wprawiło w jeszcze większe rozdrażnienie i złość...
— Pod wpływem tego rozdrażnienia zauważył Otocki — potęgował się w niej obłęd... i chęć zemsty...
— Słusznie! Nie wiedział więc ojciec, co z nią począć, Nie chciał umieszczać w zakładzie dla nerwowo chorych, bo do ostatniej chwili zarówno on, jak i my wszyscy nie wierzyliśmy w jej szaleństwo, przypuszczając raczej wyjątkowo przewrotność... Zamierzał natomiast wydać Mary za mąż, wyznaczając jej znaczny posag, lecz kandydata odpowiedniego nie było. Pani Vera wspominała wprawdzie o swoim kuzynie Waryńskim, lecz niezbyt spodobał się on ojcu...

— Ach, Waryński! — wycedził przez zęby Otocki, wzdrygnąwszy się na wspomnienie o nienawist-

196