określanie choroby t. j. wyczucie prądów chorego człowieka? Tu przechodzimy do djagnozy — a ta, ten sposób stawiania djagnozy — stanowi właśnie największą tajemnicę Wojnowskiego i budzi powszechnie tak olbrzymie zaciekawienie. Bo rzeczywiście, w jaki sposób odbywa się ta djagnoza! Do gabinetu Wojnowskiego wchodzi chory. Wojnowski każe mu wyciągnąć rękę i szeroko rozstawić palce. Później poleca choremu usiąść na chwilę naprzeciw, spoziera nań uważnie — i djagnoza skończona. Cała ta „operacja“ trwa może minutę, a czasem dwie, poczem Wojnowski poczyna wyliczać długą litanję chorób, czasem nawet takich, o których pacjent nie wiedział, a które uszły uwagi lekarzy.
Będąc parokrotnie świadkiem podobnych oględzin chorego, długo później rozpytywałem Wojnowskiego w jaki sposób stawia on tę djagnozę, co w tym momencie widzi, co wyczuwa. Na to otrzymałem następujące wyjaśnienie.
Podobne stawianie djagnozy — oświadczył Wojnowski — jest to jeden z najgłębszych tajników wiedzy u Bramainów, jaką otrzymałem. Technicznie nazywa się to Anra — co poniekąd przypomina okultystyczne określenie aury. Przy okultystycznem wyczuwaniu aury, czyli promieniowań, wydzielających się z człowieka, a widzialnych jasnowidzom — jasnowidze ci widzą rozmaite kolory, odpowiadające chorobom. I ja je widzę. Tak naprzykład, gdy spotykam się z chorym nieuleczalnie, spostrzegam stale szaro-żółtą otaczającą go mgłę i wtedy wiem, że chory niedługo umrzeć musi i nic już uratować go nie jest w stanie. Takich wypadków miałem wiele i wtedy, żeby nie martwić chorego, oświadczam mu przeważnie, iż brak mi wśród moich ziół środka, który mógłby mu pomóc, wobec czego nie podejmuję się kuracji. Z tego więc punktu widzenia w niektórych wypadkach wiedza moja przybliża się do tego, co nazywają wyczuwaniem