Strona:Stanisław Antoni Wotowski - O kobiecie wiecznie młodej.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

po raz pierwszy w życiu, nastraszył się istotnie... i całe zjawisko przyjął za bezsporną wizytę z zaświatów.
To też figiel uszedł na sucho.
A gdy następnego dnia Ninon, w powrotnej podróży, była już w znacznej odległości od zamku, zauważyła nagle drugi wymijający ją pojazd.
Siedziała w nim Montespan blada z zaciśniętemi wargami.
Ninon nie mogła pohamować swej radości.
— Kłaniam się uniżenie! — krzyknęła, wysuwając się z okna karocy.
— Kto jesteś? — wycedziła Montespan biorąc Ninon z przebrania za mężczyznę.
— Brat Ninon, pani!
— A cóż mnie to obchodzi?
— Nic piękna, li tylko, że siostra wam gratulacje przesyła!
Montestpan zacisnęła wargi, zmilczała. Pojazd jej oddalił się szybko.
Aczkolwiek tęgo świerzbiał język Ninon, nie ośmieliła się komukolwiek opowiadać w Paryżu o tej przygodzie — pachniało to już nie klasztorem „pokutujących dziewic“ lecz Bastylją.
A zemsta była kompletną.
Pani de Montespan całkowicie utrącona traciła wszelkie znaczenie. Natomiast wstawała nowa na horyzoncie gwiazda: Scarronka.
Ludwik XIV w cnotliwej niewieście co raz bardziej rozmiłowany kupił jej dobra noszące nazwę: Maintenon, zkąd wdowa