Strona:Stanisław Antoni Wotowski - O kobiecie wiecznie młodej.djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Dowiedziałam się później, że był to jej wielki koniuszy hrabia Monaldeschi oraz szambelan kawaler Sentinelli.
Królowa Krystyna snać otrzymała parę dobrych tualetowych rad, gdyż strój jej nie był już tak smieszny. Miała na sobie szarą nieco dłuższą spódniczkę srebrem i złotem tkaną, ognisto czerwoną kurtkę i wcale zgrabnie ufryzowaną blond perukę. W gruncie rzeczy nie była brzydką: miała piękną cerę, zęby białe, nos orli; byłaby wcale przystojnym chłopcem.
Podać treść rozmowy jaka się wywiązała — więcej niż trudno.
Nigdy nie słyszałam bardziej ciętego a niedyskretnego języka. Plotła ona o wszystkich i o wszystkiem. Więc o królu, królowej i dworze, o kardynale Mazarin i o włoskiej komedji, o Szwecji i swej abdykacji na korzyść Karola Gustawa, o filozofie Descartes’ie który zmarł na jej dworze, a w końcu o swym stosunku do koniuszego hrabiego Monaldeschi, z czego nie czyniła tajemnicy. Zresztą o czem się tylko dało i o wielu innych rzeczach jeszcze.
Pani de Choisy dusiła się ze śmiechu za swym wachlarzem.
Jej Królewsko Szwedzka Mość byłaby zapewne nie przerwała potoków swej wymowy aż za dwie doby, gdyby nie nowa wizyta.
Nagle rozwarły się drzwi i ukazała się w nich sylweta męska.
— Poquelin! — zawołałam z radością — to ty, z kąd się bierzesz wszak nie było cię w Paryżu.
Był to Poquelin Molier, który po dłuższej nieobecności przychodził mnie odwiedzić. Królowa Krystyna obserwowała go bacznie.