Strona:Stanisław Antoni Wotowski - O kobiecie wiecznie młodej.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Oto cały szereg „wielkich wtajemniczonych“, magów, posiadaczy podobno — rozwiązania nierozwiązalnych zagadek, znających tajemnicę bytu i niebytu, posiadających moc czynienia cudów, znających zaklęcie i sposoby, dzięki którym bfedak może stać się bogaczem, a starzec młodzieńcem... Oto Apolonjusz z Tyany, genjalny szarlatan hr. Saint Germain, słynny awanturnik Cagliostro, Schrepfer, którego inwokacje duchów pozostały do dziś dnia niewyjaśnione, oto rzekomi spadkobiercy „tajemnic“ Templarjuszów członkowie zakonu Róży i Krzyża, do których w oczach naszych należeli najwybitniejsi okultyści francuscy jak Sar-Peladan, Papus, Stanislas de Guaita i inni. Oto Swedenborg, wielki illuminat, oto doktór cudotwórca Mesmer.
Z niemałą zręcznością umie p. Wotowski oprowadzać czytelnika po tym labiryncie, gdzie istotne błyski ogromnej pszenikliwości toną w morzu wierutnego szarlataństwa, gdzie bez przewodnika o pewnej ręce nie wybrnąć z symbolów, rytuałów, tajemnic, niedomówień. Popularyzatorem najzawilszych kwestji i rzeczy jest p. Wotowski wybornym. Potrafi też umiejętnie wybranemi faktami zaciekawić, a istotnie objektywnem swojem stanowiskiem zjednać sobie posłuch i zaufanie.
Myśl o tem, pisze, że śmierć następuje wskutek tego, że nie umiemy jej zaradzić, że nie wynaleźliśmy środka, któryby jej zapobieg, jest jak świat starą. Człowiek nie może pogodzić się z tem, że w proch się obróci. Wciąż wierzy, że muszą przecie istnieć jakieś środki i sposoby zwalczające starość i śmierć... Wiara w nadprzyrodzone jest wrodzoną człowiekowi... Żądza sięgnięcia po za grób i po za prawa natury jest w człowieku chyba tak silną, jak np. zmysł zachowawczy. Przeto też niema dziedziny bardziej podatnej do szarlatanerji i oszustwa niż dziedzina t. zw. nauk tajemnych.
Równie objektywne i racjonalne stanowisko zajmuje p. Wotowski wobec bardzo ciekawych i umiejętnie zgrupowanych — zjawisk spirytystycznych, przytoczonych w książce „Duchy i zjawy“.
Słusznie bardzo kładzie nacisk na to, że rzekomo „duchy“ na pytanie tylokrotnie im zadawane: „Co z nami dzieje się po śmierci?“ albo odpowiadają ogólnikami albo nie mówią nic; że żaden jeszcze „duch“ nie odkrył np. prawa