Przejdź do zawartości

Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Niebezpieczna kochanka.djvu/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Rozerwała ją niecierpliwie, a zapłonione jej policzki, poczerwieniały jeszcze mocniej.
— Ach! — wykrzyknęła. — Więc przybywa ta wyśniona jedynaczka! Ścisłe miałam wiadomości i nie omyliły mnie przewidywania! Na szczęście, mój plan już gotów!


46