Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Niebezpieczna kochanka.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ XIV.
Ukradłeś!

Krzesz przez noc całą nie zmrużył oka — a nazajutrz biegał od rana po pracowni, prawie nieprzytomny.
Co teraz będzie? Jak ma postąpić?
Złodziej!
Palący wstyd piekł malarza. Nie dla tego, by się obawiał, że sprawa nabierze rozgłosu i wystąpiono przeciw niemu z oficjalną skargą. Przekonany był, że Tamara uczyni wszystko, co leży w jej mocy, chcąc zatuszować sprawę. Lecz w oczach Zosieńki uchodził za złodzieja, a Zosieńka mogła, w zaufaniu opowiedzieć o całej historji wielu znajomym osobom. A on, w obronie kochanki musiał milczeć, nie mógł najmniejszem słówkiem się usprawiedliwić!
Najchętniej uciekłby Krzesz natychmiast z Warszawy, zaszył w jakąś mysią dziurę i przez długie la-