Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Marja Wisnowska. W więzach tragicznej miłości.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Nie będę, już nie będę! — zawołała szczerze i żywo — przysięgam, zmienię się, ostatnia to moja przygoda! Ale pod jednym warunkiem... tylko pod jednym...
— No... no...
— Że mój Olek, tak jak dawniej będzie przychodził codzień do mnie...
— Czyż naprawdę tak ci na tem zależy?
— Bardzo... bardzo... Muszę mieć przy sobie przyjaciela, któryby mnie poprowadził mocną ręką, bo jestem tylko słabą kobietą... Przyjaciela, rozumiesz Olku, takiego jak ty, którego bym się słuchała i któremu bym mówiła szczerą prawdę... a może nie chcesz Olku? Może zamierzasz pogodzić się z żoną?
— Ach, zbytnico! — zawołał śpiewak, porywając ją w objęcia. Zawsze się jej żarty trzymają!
A gdy ukryła mu za ramieniem główkę, szepnął cicho:
— Wszcząłem już kroki rozwodowe!

LITOŚĆ...

Bartenjew istotnie pojechał do rodziców, lecz rodzicom nawet nie wspomniał o swoich zamiarach. Po drodze rzecz całą bliżej sobie przełożył i rozważył. Aczkolwiek zblagował on nieco Wisnowskiej, chcąc zaimponować, opowia-