Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Marja Wisnowska. W więzach tragicznej miłości.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mowy prowadzono niemal wyłącznie na tematy literackie, lub rozprawiano o sztuce, czasem nawet o filozofji, a śród rozmów rej wiodła wielce oczytana i wykształcona Wisnowska.
Kornet, choć posiadał pewną salonową ogładę, zewnętrzne, wykwintne manjery, tupet niesłychany i sam siebie poczytywał za artystę — w gruncie był mało inteligentny i niezbyt się orjentował w poruszanych śród dyskusji zagadnieniach. Aby głupstwa nie palnąć, wolał milczeć i cała jego rola na przyjęciach u aktorki ograniczała się do siedzenia w kącie i wodzenia po zebranych dość ogłupiałym wzrokiem. Od czasu do czasu tylko, gdy podawano mu, o zgrozo, filiżankę herbaty lub tacę z ciastkami szarmancko trzaskał w pięty, mówiąc „nda, merci“, co wywoływało lekki uśmieszek obecnych.
Bartenjew rozumiał swą niezbyt wyraźną rolę i mimo, że wielu z gości aktorki znał już poprzednio z innych artystycznych zebrań, czuł się onieśmielony i zażenowany. Bodaj najwięcej onieśmielała go sama Wisnowska. Patrzył na nią z zachwytem i głębokiem uszanowaniem, niby na groźnego bożka, co lada chwila rozgniewać się może i przepędzi z raju precz śmiertelnika.
Była tak zupełnie inną, niźli wszystkie kobiety, które znał dotychczas, że nie wiedział ani jak do niej przystąpić, ani jak z nią rozmawiać. Poprzestawał na niemem uwielbieniu, ło-