Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mu się wolno, gdyż gdyby się cofnął, lub okazał lęk, poniósł by śmierć istotną niechybnie. Te to ceremonie była to tylko połowa drogi, czekającej adepta do przebycia. Były to próby fizyczne. Po nich rozpoczynały się próby moralne. Wstępował więc dalej w komnaty rozkosznie przybrane; wszystko w nich oddychało lubieżnością i zmysłowym czarem; przed nimi rozpościerały się tarasy i ogrody pełne wspaniałych kwiatów i oszałamiających woni. Przepiękne kobiety, nagie niemal, ocierały się oń wykonywując najwyrafinowańsze i najbezecniejsze tańce. Obejmowały za szyję, szepcąc czule słowa, pełne słodkich obietnic, żądzy i grzechu. Lecz jeśli, nieopatrzny, im ulegał... był zgubiony. Czekał go równie haniebny koniec, jak gdyby zadrżał przy próbach fizycznych. Gdyż przezwyciężenie swego charakteru, przezwyciężenie pokus zmysłowych, niemniej ważne jest, jak pogarda niebezpieczeństwa, pogarda śmierci.
Dopiero, jeśli adept przezwyciężył wszystkie pokusy szczęśliwie — stawał się godnym być uczniem Mistrzów. Przybierano go w szaty odświętne, uroczyście oznajmiano tłumom, iż nowy brat przybył. Odtąd zaczynała się nauka. A uczono ni mniej ni więcej, jak takich misterji, jako to świadomego wydzielania ciała astralnego z siebie, jednego z najgłębszych arkanów magji, który to fenomen, wtajemniczony uczynić może niemal mechanicznym sposobem, o ile wiadomem mu będzie należyte przy tej operacji położenie ciała oraz kolejność wykonywanych rytmicznie poruszeń...
Lecz tu zaczyna się to czego, profanom mówić nie wolno... Wracajmy do tematu.

Na wzór prób starożytności, odbywała się i odbywa ceremonia przyjęcia we wszystkich stowarzyszeniach tajemnych, będących depozytariuszami wielkiej hermetycznej wiedzy.