Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Lekkomyślna księżna.djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

a tak siedziałby z nami i by nas udręczał... Ja już dobrze wiem, czem rozsierdzić Kamila...
Na skinienie księżnej zająłem, naprzeciw niej miejsce.
— Tyle mam frasunków — mówiła, wcisnąwszy się w róg kozety i przyjmując rozkosznie niedbałą pozę — tyle frasunków... cesarz wciąż mi wymówki czyni... a to za dużo pieniędzy wydaję... a to zachowuję nieskromnie... iż pozowałam nago do posągu Canovie... Et, doprawdy, nudzi mnie to wszystko...
Skinąłem z respektem głową.
— Jestem naturalna, jestem sobą i to mi mają za złe... Wydał mnie carissimo fratello — Paulina chętnie, szczególniej w podnieceniu, wtrącała do rozmowy wyrazy włoskie — za półgłówka, widział go pan... a gniewa się, gdy gustuję w młodem towarzystwie... Powiada, iż nie licuje, abym zadawała się z porucznikami... Diavolo! Jestem demokratką i będę demokratką... czasem tylko lubię pokazać książęce narowy...
Słuchałem w milczeniu wyznań jej cesarskiej wysokości, oczekując do czego to wszystko zmierza i jaki może mieć związek z moją osobą...
— Widzisz więc pan, mości poruczniku, w jakich tarapatach żyję... a tu jeszcze cała ta przeklęta sprawa i ten łajdak Fouché...
Ze złością tupnęła najpiękniejszą nóżką, jaką kiedykolwiek udało mi się widzieć.
— Gdyby... — począłem.
— Tak... tak... — przerwała, nie dopuszczając mnie do słowa — chcesz mnie zapewnić, że służysz mi duszą mężną i dłonią kawalerską... Spodziewałam się tego... Lecz przódy, pragnę wyjaśnić, czemu zdecydowałam się wtajemniczyć w tą drażliwą

47