Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Lekkomyślna księżna.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bię polaków! Byłem w Warszawie z cesarzem, ogromnie mi się podobało...
— Tak jest! Wasza cesarska wysokość przyjmował zaszczytny udział w bitwie pod Pułtuskiem, pod Eylau! — zełgałem bezczelnie, chcąc wprowadzić go w dobry humor, boć jako żywo, nigdy o żadnych jego czynach rycerskich nie słyszałem.
— Słyszałeś.!. — krzyknął ucieszony — tak, tak moim męstwem bardzo dopomogłem do zwycięstwa Napoljonowi! Tylko najjaśniejszy pan nie potrafił moich usług ocenić...
— Jakto?
— Kiedy zachęcony wyrazami miłości i uznania, jakie mnie ze wszech stron w Warszawie spotykały, poszedłem prosić cesarza, aby mnie obsadził na tronie polskim... cesarz zaczął się tylko śmiać... hm... hm... i powiedział, że i tak dość nieszczęść na Polskę spadło... Sam dobrze nie rozumiem, co zamierzał przez to wyrazić...
— I ja nie rozumiem — potaknąłem, ledwie utrzymując powagę.
— Widzisz... Zresztą odmówił i Muratowi... A ten Murat wszędzie się pcha na pierwsze miejsce... Powtarzam, nic nie rozumiem... I obsadził na waszym tronie cesarz, jakiegoś niemca... No, sam powiedz poruczniku, czy nie lepiej było, żebym ja wam panował...
— Oczywiście...
— Tak mnie wszyscy w Warszawie kochali! Jakem wchodził do salonów, na sam mój widok uśmiechy rozjaśniały twarze... Zato, przez wdzięczność, nauczyłem polaków ślicznego kontredansa, bo taniec to moja namiętność... I ciebie nauczę...
Tu oddalił się nieco, wziął krzesła i ustawiwszy je po dwa, na samym środku saloniku, nucąc,

43