Przejdź do zawartości

Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Krwawa hrabina.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   77   —

wówczas wyrozumiem, czyście godni, bym stanął w waszej obronie.
— Ach, ty niemiecka małpo! — syknął przez zęby Górka i dalej chciał coś krzyczeć, ale zagłuszył go głos hrabiny:
— Otóż to! Otóż to! — wołała, czując jak jakiś potworny ciężar spada z jej piersi, a towarzyszący grafowi rajtarzy nic nie pojmują z łacińskiej mowy. — Ten zdrajca osypuje mnie najpodlejszemi oskarżeniami! A ja jeno pragnę go rozbroić! Niechaj, pod strażą uda się do swej komnaty, a my wnet przybędziemy tam i sami grafie, rzecz całą rozpatrzycie!
— Zgoda! — krzyknął Górka, mniemając, że ostatecznie nadętemu austryjakowi prawdę wyjaśni — Zgadzam się! Niechaj, graf, całą sprawę rozpatrzy!
Hugo von Hermansthal skinął głową. Po chwili Górka, prowadzony przez dwóch uzbrojonych hajdamaków, szedł do swej dawnej komnaty.


Rozdział VI.
SĄD GRAFA VON HERMANSTHALA

Komnata miała jedno tylko wyjście. Hajducy pozozostali przy drzwiach, a Górka w podnieceniu chodził po pokoju.
Nie wątpił na chwilę, że graf uwierzy w prawdziwość zarzutów i stanie w jego obronie. Toć miał chyba przekonywujące dowody, a Ilona wraz z Maryjką znajdowały się w lochach. Niemiec, żeby nie wiedzieć jak nieprzychylnie dlań usposobiony, był bądź co bądź szla-