Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Kobieta, która niesie śmierć.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

my się liczyć z każdym groszem. No i w hotelu zbyt dużo jest ciekawych, ściany mają uszy, a ja nie lu bię tego.
Ale, choć zaznaczała wciąż, że należy zachować jaknajdalej posuniętą oszczędność, nie raz Marlicz za stawał ją przy tym, jak rachowała swe pieniądze, wi docznie obliczając, czy jej wystarczy, zanim ów tajemniczy plan, nie dojrzeje. Natomiast nie szczędziła wydatków, gdy chodziło o reprezentację.
Skoro, tylko urządzili się w mieszkaniu, ubrała się jaknajwytworniej i, nałożywszy biżuterię — jak zdążył się przekonać większość jej stanowiły świetną imitację — w jego towarzystwie poczęła odwiedzać kasyno, promenady, modne bary i kawiarnie. Zbytecz nie dodawać, że zwracała uwagę na każdy szczegół u bioru i zachowania się Marlicza i często wołała nań ze zniecierpliwieniem:
— Trzymaj głowę więcej do góry... Nie miej zaże nowanej miny... Nie trzymaj rąk w kieszeniach, gdy wchodzisz na salę... Tak się nie zachowuje hrabia —
Stale dawała mu tysiąc frankowe banknoty, by płacił nimi nawet za najmniejsze restauracyjne rachunki.
— Tu widzą i notują wszystko! — mówiła. Opinia szofera i kelnera jest decydująca! A musimy sprawiać wrażenie bardzo zamożnych ludzi.
Istotnie, gdziekolwiek pokazali się, nadskakiwano im z uniżonością.ł Niezwykła uroda Tamary, jej ko sztowny strój, wcale niezła — mimo jej strofowań — prezencja Marlicza, no i sowite napiwki, sprawiły, że poczytywano ich naprawdę za parę arystokratyczną, która dla rozrywki przybyła nad lazurowy brzeg, ma lekką rękę i bez rachunku ciska pieniędzmi.