Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Kobieta, która niesie śmierć.djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z ich pobytem — pozostanie około czterystu pięćdzie sięciu tysięcy...
— Ach! — szepnął, pojąwszy dopiero sens jej roz mowy z jubilerem oraz słowa, że podejmuje mu się dostarczyć to, co przyobiecała.
— Pozostanie — mówiła dalej — czterysta pięć dziesiąt tysięcy. To sumka wcale znaczna i za nią mo żna urządzić się wszędzie, nie potrzebując, jak się wy rażasz, popełniać nowych oszust. Oczywiście, nie pozo staniemy w Nizzy, a natychmiast wyjedziemy i chętnie zrezygnuję z opłaconego za pół roku komornego. Mo że, nareszcie, zrozumiesz? Bo, uprzedzam cię, jeśli ta tranakcja się nie uda, musielibyśmy się rozstać i mu siałabym poszukać innego, naprowdę bogatego narze czonego. Nie potrafię się obyć bez luksusu, a ty nie zapewnisz mi go swoją pracą. Co ty wogóle potrafisz zarobić? Nie wystarczyłoby dla mnie na jedwabne poń czochy! Zdaje się, muszę posiadać do ciebie pewne przywiązanie, skoro w taki sposób usiłuję wydostać z matni, zamiast sprzedawać się starcom. Wybieraj, co wolisz! Rozstać się ze mną, ostatecznie, czy pozos tać ze mną? Przecież, za czterysta kilkadziesiąt tysięcy, możemy sobie doskonale ułożyć życie. I jeszcze jed no, dodam na zakończenie, żeby uspokoić twoje wyrzu ty sumienia. Z Panopulosem mam pewne porachunki i odbieram tylko to, co mi się słusznie należało. Nie popełniam więc, żadnego oszustwa, a odzyskuję swoją własność!
Marlicz począł znów teraz chodzić wielkimi kro kami po pokoju, wycierając raz po raz pot, spływają cy mu z czoła. Tamara, która zdążyła doskonale po znać charakter swego kochanka, z góry przewidziała, że jej słowa trafią do zamierzonego celu.
Nie żartowała! Pojął, że o ile nie zgodzi się być