Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Kobieta, która niesie śmierć.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

now. Nie wiesz jeszcze o tym że z Kuzunowem poznałam się tu właśnie, w Nizzy — teraz Marlicz do piero przypomniał sobie, że jego dyrektor przed pół rokiem wyjeżdżał do tej miejscowości na urlop — Poznałam się, a ponieważ w tym czasie doszło pomię dzy mną a Panopulosem do poważnego zatargu, zer wałam z nim i wyjechałam do Warszawy. Kuzunow nic nie wiedział o Greku, a choć był mniej bogaty i również niemłody, wolałam go znacznie od Panopu losa. Resztę, wiesz... No, jak sądzisz, nie mam zbytnie go szczęścia w życiu. Stale rozbija się puchar, nie mo gę dotrzeć do brzegu ustami. Przepraszam — rzuciła żar tobliwie, choć twarz jej wykrzywił bolesny uśmiech, — zostałam teraz, hrabiną Marliczową.
Nie zwrócił uwagi na ten żart. Słowa Tamary, choć bardzo ogólnikowe i zapewne ukrywające spra wy przykre, w które nie chciała go wtajemniczać, wyjaśniały mu wiele, ale nie wszystko.
— Dobrze! — odparł. — Teraz pojmuję rolę Pa nopulosa i wiem, w jaki sposób poznałaś się z Ku zunowem. Lecz, cóż to za przedmiot, za jaki Bemer ma ochotę zapłacić ci pół miliona?
Zdołała się już całkowicie opanować i przema wiała teraz ze zwykłą stanowczością.
— Panopulos — odrzekła — miał mi doręczyć pe wną rzecz, niezwykle wartościową. Sam słyszałeś, że można otrzymać za nią tę olbrzymią sumę. Teraz, po wiem ci całą prawdę i sądź sobie jak chcesz moje po stępowanie. Nie znałam jeszcze Kuzunowa, ale chcia łam uciec od Panopulosa. Dość miałam rozamorowa nych starców. Chciałam więc, otrzymawszy ową rzecz,