Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Grzesznica.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cie rozum odebrali! Kto nie chce zarobić? Jak pragnę wolności, ze mną najrówniej wyjdzie zabawa....
— Więc...
— Idziem na melinę, Felka! Co tracić czas i gadać na powietrzu, jeszcze jaki pieski syn podsłucha, skapuje... U Jengutowej najlepi...
— Idziemy!
Już mieli ruszyć, gdy wtem pewna wątpliwość przykuła apasza do miejsca.
— Te, Felka! — burknął. — Czegoś się tak na początku zapirała?
— Bałam się, czy nie sypniesz! — oświadczyła prędko.
— Ja? Sypnąć?
Wzruszywszy ramionami, uspokojony poszedł przodem, widocznie, aby ze swą elegancką towarzyszką nie stanowić zbyt rażącego kontrastu i nie zwracać niepożądanej uwagi.
Panna Ryta, czy też Felka — chętnie pospieszyła w ślad za nim, w kierunku ulicy Czerniakowskiej. Wiedziała, że wykona zamierzony plan.
Nareszcie...
Oczy jej spozierały radośnie na wijącą się barwną wstęgą rzekę, a wargi wyszeptały frazes, który jeno mógł pochwycić lekki, ciepły, nadwiślański wiaterek.
— J‘ai mon affaire!...
Frazes ten został wypowiedziany po francusku i ze znakomitym, paryskim akcentem. Frazes dość dziwny w ustach złodziejki i wspólniczki złodziejów...



45