Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Duchy i zjawy.djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Działo się to 11 marca 1878 r. a akademikiem tym był Monsieur Bouilland, który nigdy nie dał się przekonać, że gramofon sam mówić i grać potrafi i zmarł w tem przekonaniu, że gramofon jest tylko... sprytnem brzuchomówstwem.
Kto by więc zaprzeczał istnieniu zjawisk nadnormalnych postępował by tak, jak akademik Bouilland.
Lecz o ile śmieszna i niedorzeczna jest uparta niewiara o tyle również niebezpieczną jest zbyt pochop na wiara.
Tym co nie wiedząc dokładnie z jaką kategorją zjawisk mają do czynienia zbyt pośpiesznie i bez należytego krytycyzmu wyciągają wnioski, przytrafić się może przygoda podobna do tej, o której pisze Fontenelle w swej „Histoire des Oracles“.
W roku 1593 rozniosła się wieść, że pewnemu chłopcu wypadł ząb przedni, a natomiast odrósł złoty. Szereg uczonych począł o „cudzie“ tym wypisywać traktaty i kłócić się wzajemnie o pochodzenie cudownego zęba
W końcu ktoś zaproponował, aby udać się na miejsce i owego chłopca wraz z jego zębem obejrzeć.
I cóż się okazało. — Po przybyciu na miejsce, skonstatowano, że ząb dla tego był złoty, gdyż otoczono ząb zepsuty złotą blaszką (dentystyki wówczas nie znano).

A tymczasem uczeni zdążyli już byli napisać o tym fakcie szereg traktatów, udowadniających jak na dłoni nadprzyrodzoną naturę cudownego zęba! Te dwie przezemnie zacytowane anegdoty, najlepiej chyba ilustrują zarówno niewiarę jako też zbyt pochopną wiarę! Ileż cudów pozornych odnalazło już całkowite i kompletne wytłomaczenie![1]

  1. Np. do XVIII w. nie wierzono w bicie serca i krążenie krwi