Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

oburzenie w obawie, że biorąc stronę Zosi mogą sprawić zmianę w projektach pani Fiszini, a chciały krzywdzoną nieustannie dziewczynkę przygarnąć i zatrzymać u siebie podczas nieobecności macochy. Siedziały więc obie w głębokiem milczeniu a krewka niewiasta wachlowała się po awanturniczym wybuchu. Wreszcie odezwała się w te słowa:
— To co zaszło przed chwilą tembardziej utwierdza mię w przekonaniu, że będę najszczęśliwszą, rozstając się z Zosią, obawiam się tylko, czy zechcą panie wziąć do siebie tę nieznośną dziewczynę?
— Wcale mię złość jej nie zastrasza — odrzekła pani Marja — jestem pewną, że mnie słuchać będzie.
— Więc zgadza się, droga pani, uwolnić mię od niej? zawołała pani Fiszini z zadowoleniem. Uprzedzam wszakże panią, że nieobecność moja potrwa dość długo, w każdym razie nie powrócę przed dwoma a być może przed trzema miesiącami.
— Niech pani się nie krępuje — odparła pani Marja dość zimnym tonem; przez cały czas jej nieobecności zaopiekuję się pasierbicą pani i bardzo miło mi będzie oddać tę przysługę.
— O jakże jestem pani nieskończenie wdzięczną — zawołała macocha Zosi. Mogę więc rozpocząć przygotowania do podroży?