Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Co to, to nie — proszę łaski pani — tłómaczyła się młynarka zatrwożona, gdybym wiedziała, kazałabym jej zaraz odnieść do dworu, boć ona wie, że to zabawka panienek. Ach ty niegodziwa dziewczyno, zobaczysz, jakie ja ci sprawię lanie. Już ja cię poprawię! Oduczę od zabierania cudzych rzeczy i od kłamstwa. Cała drżę przez tego utrapieńca!.. Odrazu zrozumiałam, że kłamiesz wierutnie przed naszą panią! Dostaniesz zaraz baty, odkładać nie będę na długo.
Joasia płakała, krzyczała, prosiła o przebaczenie, przyrzekała, że nigdy już nic podobnego nie zrobi. Młynarka potrącała ją co chwila, biła pięścią. Pani Marja w obawie, aby ta scena nie była już nazbyt gwałtowna, starała się uspokoić rozgniewaną kobietę, nakazując zamknąć tylko Joasię w izbie do wieczora, a nie smagać ją rózgą ani batem.
Dzieci przyglądały się w przerażeniu. Kłamliwe wykręty Joasi, jej zawstydzenie z powodu odnalezionej lalki, złość i pogróżki młynarki sprawiły na nich silne wrażenie.
Pani Marja wręczyła Stokrotce lalkę, pożegnała młynarkę i wyszła z dziewczynkami i panią Rosburgową na drogę wiodącą do domu. Szły tak czas jakiś w milczeniu, aż nagle krzyk donośny zwrócił ich uwagę. Krzyk powtarzał się kilkakrotnie coraz silniejszy i przenikliwszy. To młynarka wymierzała