rzekł Pawełek drwiąco — ruszają się wbrew mej woli.
— Przywiążę je tasiemką, jeżeli będą fikały, a ciebie wygnam ztąd natychmiast — krzyknęła Zosia zaperzona.
— Sprobój, sprobój, zobaczysz co one potrafią, drwił dalej Pawełek.
— Myślisz mnie uderzyć nogą? Ach, ty niegodziwcze!... miotała się Zosia coraz bardziej rozgniewana, wygrażając mu pięścią.
— Naturalnie, o ile masz zamiar uderzyć mię tą piąstką — odpowiedział spokojnie Pawełek.
Zosia, nie posiadając się ze złości, chwyciła szklanką wody, w której płókała pędzelki i chlusnęła nią w twarz chłopca, ten zaś, oburzony, uderzył tak mocno w stół nogami, że wywróciły się wszystkie malarskie przybory Zosi. Wówczas nastąpiło straszne zamieszanie. Zosia rzuciła się na Pawełka, drapiąc mu twarz do krwi.
— Powstał wrzask nieopisany. Krzyczał Pawełek, wrzeszczała Zosia, z pasją kopiąc go i dając klapsy.
Pawełek nie lubił wdawać się w bójki z dziewczątkami, uciekł więc do przyległego pokoju i zamknął drzwi na klucz.
Zosia szarpała je, ale napróżno. Wreszcie ostygła nieco, złość jej przeszła, poczęła mocno żałować, że doszło do takiej awan-
Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/223
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.