Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/180

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wa ma zamiar dług jakiś spłacić, zmieszał się i tłomaczył, że o żadnym długu nic nie wie.
— Czy nie pamięta pan, że te oto dwie zabłąkane dziewczynki przywiózł nam pan z lasu? — zapytała pani Rosburgowa.
— Ach to te małe osóbki zdjąłem z drzewa jak gruszki, zaśmiał się dobrodusznie Hurel. Biedne maleństwa były pożałowania godne! Czy nie macie już ochoty, moje panny, wędrować same po lesie?...
— O nie! zawołała Stokrotka. Bez pańskiej pomocy zginęłybyśmy tam ze strachu i głodu... Dlatego przyjechałyśmy tu wszystkie, żeby panu podziękować pięknie.
To rzekłszy, Stokrotka wspięła się na palcach, aby uścisnąć starego, który podniósł ją i w oba różowe policzki ucałował.
— Szkoda byłoby, gdyby taka śliczna i dobra panienka zaginęła w lesie — rzekł z uśmiechem. Czy bardzo było wam straszno na tym drzewie?...
— O, bardzo bałyśmy się, bo coś stąpało, mruczało, dmuchało na nas... odrzekła Stokrotka.
— Wszystko to przerażające dla takich nieprzyzwyczajonych do leśnych dźwięków panienek — mówił Hurel ubawiony minką Stokrotki — ale dla nas, ludzi oswojonych z tem wszystkiem, żadnego to niema zna-