Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Przychodził do mnie nauczyciel ze szkoły wiejskiej i opowiadał, że jest z niej bardzo niezadowolony. Nic nie robi, inne dziewczęta namawia do złego, a co najgorsze, kradnie co się tylko da, chustki kolorowe swych towarzyszek, ich bułki, pióra, papier, jednem słowem przykład jej działa zgubnie.
— Zkąd wiadomo, że to Joasia zabiera różne przedmioty? zapytała Madzia. Może dziewczęta gubią swe chustki i drobiazgi.
— Złapano ją kilkakrotnie na gorącym uczynku — odparła pani Marja — przełożona szkoły zauważyła, że Joasia ukrywa pod fałdami spódniczki skradzione rzeczy, więc teraz codziennie przed wyjściem ze szkoły zatrzymuje Joasię i każe przetrząsać, czy czego nie ściągnęła.
— Czyż matka, która ją tak mocno wybiła za lalkę skradzioną, nie karze teraz Joasi? zapytała Stokrotka.
— Matka ją wytrzepała porządnie wówczas, gdyż żal jej było prezentów, jakie miała od nas otrzymać, ale naogół widocznem jest, że ją bardzo źle wychowuje i sama zły przykład daje, zauważyła pani Rosburgowa.
— Jakto? Więc młynarka też kradnie? zdziwiła się Zosia.
— Kradnie w inny sposób niż córka — odrzekła pani Marja. Razem z mężem za-