Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XVIII.
Ssczygiełek.

Miesiąc upłynął od tego czasu. Kamilka i Madzia siedziały na ławce ogrodowej i plotły koszyczki z sitowia, które Zosia ze Stokrotką ścinały nad wodą.
— Madziu! Madziu! przynoszę ci ślicznego ptaszka — wołała Zosia zdaleka.
— Cóż to za ptaszek? pytała Kamilka, biegnąc na jej spotkanie.
— Szczygiełek odrzekła Zosia. Stokrotka go dostrzegła, a ja złapałem. Widzicie, jaki miluchny!
— Biedactwo, jakie wylęknione, a jego matka musi być zrozpaczona — mówiła Kamilka z żalem.
— Wcale nie. To ona właśnie wyrzuciła go z gniazdka. Usłyszałam szmer w krzakach, patrzę, a to ptaszę spadło na ziemię i takie było przerażone, że nie ruszało się wcale. Nie śmiałam się do niego zbliżyć — opowiadała Stokrotka. Zosia podjęła go ostrożnie i powiedziała odrazu, że to będzie dla Madzi.
— Dziękuję wam bardzo — zawołała