Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niż przedtem, nienawidziłam macochę, a chociaż pani Marja mię ukarała, kocham ją jeszcze bardziej, obudziła się we mnie chęć być dobrą, żeby i ona mię pokochała.
— Bo macocha karała panienkę z zawziętością, a często może nawet dla kaprysu, nasza pani zrobiła to jedynie dla dobra panienusi i zaraz to odczuć można.
— Masz słuszność, Elizo, zupełnie tak samo czuję — odpowiedziała Zosia i skończywszy z jedzeniem, zabrała się wnet do pisania, następnie czytała trochę.
Zbliżał się wieczór. Zosi było smutno, czas się dłużył zanim nadeszła Eliza, żeby zaprowadzić ją do łóżeczka. Przechodząc koło śpiącej Stokrotki, Zosia ucałowała ją w czoło, jakby prosząc o przebaczenie za swój gwałtowny wybuch.




XVII.
Nazajutrz.

Cały dzień następny przeszedł smutno, Stokrotka wstydziła się rzucania wiśniami w Zosię i wywołania jej kary, Kamilce i Madzi przykro było, że nie mogą zobaczyć Zo-