Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Proszę was bardzo, nie karzcie jej surowo, jeżeli macie choć trochę życzliwości dla mnie — prosiła Zosia, przerażona groźbami ogrodniczki — widzicie jak Kasię noga boli! Przeklęte wino! Ile ono narobiło złego! Nie myślmy już o tem i proszę was przebaczcie Kasi, tak samo jak ja jej przebaczam.
— O, jakże, panienka jest dobra i kochana!.. zawołała Kasia, składając ręce. Strasznie mi przykro jest, że panienkę ukarano za moją winę. Gdybym była wiedziała, że tak się stanie nie tknęłabym nigdy tego przeklętego wina! Niech się panieneczka na mnie nie gniewa, Pan Bóg to panience stokrotnie wynagrodzi.
Zosia zbliżyła się do łóżka Kasi, ujęła ją za ręce i ucałowała zawstydzoną dziewczynę.
Ogrodniczka otarła łzę fartuchem i rzekła:
— Widzisz, Kasiu, co ty narobiłaś najlepszego! Panna Zosia wygląda jak gdyby po bitwie z kotami! To ty jesteś przyczyną tego wszystkiego! A ona nie tylko niema żalu do ciebie, ale jeszcze prosi mnie o miłosierdzie nad tobą. Gdyby nie łaska panienusi, tobym cię zbiła na kwaśne jabłko, ale dzięki jej protekcji przebaczam ci, Kasiu. Zrobiłaś głupstwo wielkie, sama to zeznajesz,