Strona:Sophie de Ségur - Przygody Zosi i wesołe wakacje.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dzieci szczęśliwym trafem wyszły cało, tylko miały twarze i ręce podrapane. Podniósłszy się i otrzepawszy z kurzu, miały wszystkie zafrasowane miny. Chłopaki fornala pośpieszyły na folwark, a Zosia z Pawełkiem powróciła do domu, zawstydzona była i nie pokojna.
Pawełek posmutniał. Szli czas jakiś w milczeniu, wreszcie Zosia rzekła:
— Ach, Pawełku, jak ja się boję mamusi! Co ona na to powie?..
— Myślałem że źle się skończy ta historja, jak tylko zobaczyłem twoje wymachiwanie gałęzią nad osiołkiem — odpowiedział Pawełek — szkoda, że nie powiedziałem ci ostrzejszym tonem, możebyś mię była usłuchała.
— Nie, Pawełku, nie byłabym cię usłuchała — zawołała Zosia z całą szczerością. Nigdy nie przypuszczałam, żeby kolce mogły ranić osła przez sierść grubą. Ale co będzie teraz, jak się mamusia o wszystkiem dowie?..
— Bardzo to źle, moja droga, że jesteś nieposłuszną. Gdybyś zawsze słuchała cioci,