— Nie mogę zostawić brata — odparł Jędruś z widocznym żalem.
— To niech też jedzie z nami — rzekła Zosia.
— Bardzo dziękuję panience — rzekł Jędruś.
— A kto siądzie na koźle i będzie powoził? zapytała Zosia.
— Jeżeli masz chęć powożenia, to siadaj sama na koźle — odpowiedział Pawełek — wiedząc, że jej to zrobi wielką przyjemność, ale Zosia nie chciała rozpoczynać.
— Wolę powozić później, gdy się już osiołek trochę zmęczy — odrzekła.
Czworo dzieci usiądło w wózeczku i używało spaceru w ciągu paru godzin. Powożono naprzemianę, aż wreszcie osiołek był już bardzo zmęcozny i coraz bardziej zwalniał kroku.
— Panienko — zawołał Jędrek — jeżeli panienka chce popędzić osiołka, to zerwę zaraz gałąź tarniny, a bijąc nią zmusi się go do szybszego biegu.
— Doskonały pomysł! zawołała Zosia Musimy zmusić tego leniucha do szybszego poruszenia się.
Strona:Sophie de Ségur - Przygody Zosi i wesołe wakacje.djvu/82
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.