Strona:Sophie de Ségur - Przygody Zosi i wesołe wakacje.djvu/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dział — a znalazłszy zawstydź, iż jest tchórzem i namów, aby wlazł na drzewo. Gdy to wykona, ja go powstrzymam, mówiąc że niebezpieczeństwo, w jakiem znalazła się Zosia, było bardzo poważne i ryzykować mu nie radzę.
Przybywszy na polankę pod dębem dzieci zauważyły dopiero nieobecność Leosia. W tej chwili dał się słyszeć krzyk przerażenia pochodzący z krzaku, za którym Leoś był ukryty. Ojciec i wuj chcieli iść w tę stronę, ale jednocześnie wybiegł Leoś, jak szalony, a zanim ukazał się człowiek dość nędznie ubrany, trzymający gruby kij w ręku. Poszedł skłonił się i na zapytanie co się stało? opowiedział spokojnie:
— Nie pojmuję doprawdy dlaczego młodziutki panicz tak bardzo był wystraszony. Usnąłem pod drzewem i obudziwszy się ujrzałem o parę kroków odemnie tego paniczka skulonego pod krzakiem. Nie zauważył ani mnie, ani też żmii jadowitej, która dotykała już prawie jego nogi. Nie miałem czasu uprzedzić o niebezpieczeństwie, lecz chwyciłem szybko w ramiona, zanim żmija zdołała wbić żądło w ciało i postawiłęm