Strona:Sophie de Ségur - Przygody Zosi i wesołe wakacje.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

głosem za pozwolenie, ale wyraził obawę, czy mama nie będzie się gniewała...
— To ci nudziara! krzyknął ojciec zniecierpliwiony. Jeżeli zezwoliłem, to matka też napewno się zgodzi. Chodźmy więc zaraz. Czy idziesz z nami? zapytał uprzejmie szwagra, który przystał z wesołym uśmiechem Dzieci zatrzymały się nieopodal drzwi i, wysłuchawszy rozmowy, były nieco zaniepokojone.
— Wujaszku — szepnęła Kamilka — korzystając z tego, że Leoś wybiegł po kapelusz — czy to nie będzie wielką nieostrożnością pakować się do tego drzewa?
Wujaszek roześmiał się i pogładził siostrzeniczkę po głowie.
— Nie lękaj się, moja mała, rzekł po chwili. Wysłuchaliśmy całej waszej rozmowy i dla ukarania Leosia za jego tchórzostwo i przechwałki nakłaniam go do tego odważnego czynu, którego napewno nie wykona. Nie dopuściłbym nawet do tego, gdyż Leoś będzie dostatecznie ukarany podczas trwania przechadzki. Widzisz jaki blady schodzi ze schodów!
Istotnie wygląd Leosia był godnym po-