— Nie wiem, doprawdy nie wiem... mówiła Zosia zmieszana, ale Stokrotka wtrąciła z żywością:
— To jest bardzo łatwe do zrozumienia. Jesteśmy pilni pracownicy, nie tracimy ani chwili czasu, niczem murzyni przy robocie na plantacjach.
— Co prawda tracimy masę czasu, a Jakóbek, jestem pewną, już tam coś piłuje i przybija, podczas gdy my zastanawiamy się w jaki sposób tyle już potrafił dokonać. Chodźmy zobaczyć, czy robota jego posunęła się? rzekła Madzia.
Wszystkie dzieci zgodziły się z nią, tylko Zosia i Stokrotka ociągały się i jakby umyślnie znajdowały przeszkody.
— Musimy najprzód doprowadzić do porządku nasze wędki i haczyki — rzekła Zosia.
— I zanieść ryby do kuchni — dodała Stokrotka.
— Poczekajcie, ja sam polecę naprzód i zobaczę, co tam Jakóbek majstruje — zawołał Janek.
Zosia i Stokrotka rzuciły się pośpiesznie, żeby go zatrzymać. Janek bronił się, Kamil-
Strona:Sophie de Ségur - Przygody Zosi i wesołe wakacje.djvu/103
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.