Strona:Sokrates tańczący.pdf/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tu czynem będzie popęd i orkan liryczny,
Tu będzie mi szeroko — przestrzennie — rozjezdnie,
Tutaj się Duch Architekt radośnie potoczy,
Linjami trysną me oczy,
Kołami zawirują myśli me pijane,
W centrum stanę,
Gestykulując wzrokiem, ciskając źrenicą
Jak rozkazem: Hej, zatańcz, Warszawo, stolico!
Hej, porusz, porusz się, stolico!
Przewróć się w moich oczach, owężaj się, wiń,
Roztaczaj się, mozajkuj — i płyń — i płyń...

Ach, wiatry przedwiosenne, druhy niezawodne!
Ach, drzewa! Ach, kroczenie, alkoholu wiosny!
Ach, ozłoconych domów znaczące milczenie!
Płyń, płyń przeze mnie wszystko tym ciągłym potokiem!
Płyń, płyń przeze mnie niebo niebieskie, pogodne!
Ach, drzewa! Ach, kroczenie! Ach, wiewy-owieje!
— Prężny kroku! Skocz chwilą, raptownym podskokiem,
Krwią do głowy! Znów chodzę — i śmieję się, śmieję,
Zamykam oczy! Miasto wre we mnie symfonją,
Szaleje!
Bije w twarz akordami, skręca się, rozwija,
Cwałującym galopem rytmikę wybija! — — —
Z sykiem ulica rynek oplotła jak żmija,