Strona:Sokrates tańczący.pdf/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
REWIZJA.

Trzej — z uśmiechem i spokojnie. Grzecznie.
„Tak... A tutaj?... No a tu?...“ Szperali.
(A w kącikach ust — tak niebezpiecznie,
A w źrenicach — ostrza zdradnej stali).

Ten wyblakły — tępo smutny niby,
Lecz udaje. A drugi, w mundurze,
Klęczy, czyta. Przez wylękłe szyby
Trzecie oczy, oczy szpicla szczurze.

To? Odsunąć? Proszę!... (Coś tam w głębi
Z jękiem pada i przeciągle boli...)
Zwiędłe słówko... Zimny strach się skłębił —
— Aż wyciągnął! „Hm... Ta-a-ak... Pan pozwoli...“