Przejdź do zawartości

Strona:Sofokles - Król Edyp.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
JOKASTA

Biada, nieszczęsny, to jedno już słowo
Rzeknę, a głos ten już będzie ostatnim.

(Wybiega ze sceny)
CHÓR

Dlaczegóż żona w tak dzikiej rozpaczy
Precz stąd wybiegła? Edypie? Strach zbiera,

Że jaka klęska w milczeniu się zerwie.
1075 
EDYP

 
Niechaj się zrywa; ja jednak mojego
Dojdę początku, chociażby był marnym.
Tej pono, że jest wyniosłą niewiastą,
Mojej nędzoty powstydzić się przyjdzie.

Ja zaś, co synem losu się być mienię
1080 

Dobrotliwego, nie doznam shańbienia,
On-to mi matką, a druhy miesiące
Dały mi szmaty i dały szkarłaty.
Wobec tej matki zmiany się nie boję,

Gdy poznam w pełni pochodzenie moje.
1085 
CHÓR[1]
1086–1109 

Jeśli to nie sen, nie złuda,
Jutro, gdy skała twa, o Kiteronie,
W pełni miesiąca zapłonie,
Wysławię cześć twą i cuda.
Zaśpiewam chwały pieśń wielką,
Zwąc cię Edypa matką, żywicielką.
Pląsem cię uczczę, iż byłeś ostoją mym panom
A ty, Febie, zawtóruj i pieśni i tanom.

Jakaż bo ciebie zrodziła dziewica?
Czyś ty był ojcem, o Panie,

  1. CHÓR w. 1086–1109. Pan, duch i bóg przyrody, duch lasów, gąszczów i dolin. — Dziewica = nimfa gór lub lasów, Oreada lub Dryada.